Weekend w Zakopanem | Morskie Oko, Gubałówka, Wielka Krokiew. | Gdzie warto zjeść? | Ostatki w górach.
Tak jak wspominałam już niejednokrotnie na blogu, jak i moim Instagramie, w Zakopanem bywam nawet i kilka razy w roku, ze względu na to, że mam tam zaledwo 2-2,5 godziny drogi. Dodatkowo, moja ciocia posiada w centrum tego miasta apartament, który nam udostępnia, dzięki czemu od czasu do czasu jadę w góry wraz z darmowym noclegiem, za co jestem jej za każdym razem bardzo wdzięczna. Tak więc relację z mojego listopadowego wypadu do Zakopanego znajdziecie TUTAJ, natomiast aktualnie, zapraszam Was do dzisiejszego wpisu.
Zacznę od tego, że ten wyjazd był dość spontaniczny, bo zaplanowany został na weekend 7 grudnia. Tak jak przeczytaliście powyżej i tym razem mieliśmy darmowe lokum u mojej cioci, dlatego też nasz plan przesunął się o tydzień wcześniej na 29.11-01.12 ze względu na to, że tylko w tym terminie apartament był wolny.
Jest to mały, czteroosobowy apartament z sypialnią, łazienką, dość wielkim korytarzem oraz kuchnio-salono-jadalnią. Posiada piękny widok na Tatry, w szczególności na Giewont. Dodatkowo naprzeciwko mieszkania znajduje się słynny AquaPark, w którym byłam niejednokrotnie i z całego serduszka polecam go odwiedzić. Kuchnia jest całkowicie wyposażona, na miejscu czekają na Was ręczniki (po dwa na osobę), pościel, znajdziecie deskę do prasowania, odkurzacz, mop, żelazko i suszarkę. Apartament znajduje się na trzecim piętrze, ale spokojnie mają tam windę. Na poziomie -1 jest podziemny garaż, gdzie każde mieszkanie ma przypisane swoje miejsce parkingowe. Zaraz po wyjściu z budynku znajduje się Biedronka, nieco dalej dworzec PKP oraz autobusowy, natomiast jeśli odbijemy w drugą stronę, znajdziemy Delikatesy oraz Żabkę. Do Krupówek dojdziecie w 5-10 minut, znajduje się on kilometr od nich. Serdecznie polecam Wam ten apartament, jest ciepły i elegancki. Wolne terminy, wraz ze zdjęciami i cennikiem znajdziecie UL. JAGIELLOŃSKA 34 ZAKOPANE KLIK
Biorąc pod uwagę to, że akurat w tamtym tygodniu chodziłam na drugie zmiany, to musiałam się zwolnić wcześniej. O 20 wyszłam z zakładu, spakowałam się, szybko ogarnęłam i przed 22 byliśmy gotowi do drogi. Na miejsce dojechaliśmy blisko godziny 1 w nocy, ze względu na nasze przystanki w czasie jazdy. Ja, z kuzynką oraz mamą zostałyśmy na mieszkaniu, natomiast mój chłopak z moim bratem udali się jeszcze na Krupówki. Planowo, ustawiliśmy budziki na godzinę 7-7:30, tak aby po 8 wyjść na busa i wyruszyć na Morskie Oko. Powiem szczerze było ciężko, ponieważ przed wyjazdem do Zakopanego wypiłyśmy kawę, której osobiście za często nie pijam, więc zadziałała na mnie tak, że zasnęłam koło 5.
Udało się nam jakoś wstać, zjeść śniadanie, zrobić kanapki na drogę i ruszyliśmy na dworzec. Tam już czekał na nas bus, który miał akurat pięć miejsc. Cena przejazdu od dworca w Zakopanem, na parking pod Morskie Oko to 10 zł od osoby w jedną stronę. Kiedy ostatnio tam byłam, cena ta wynosiła 5 zł, także średnio to było dla nas opłacalne..:/ Za 100 zł, to ja dojechałam do Zakopanego od siebie z Podkarpacia, a tutaj tyle zapłaciłam za 30 km :D Dodatkowo później jeszcze bilet wstępu do Parku Tatrzańskiego i grzaniec na drogę. Akurat w ten dzień od rana strasznie padał śnieg. Nie braliśmy lustrzanki, bo stwierdziliśmy, że nikomu się nie będzie chciało nawet wyciągać dłoni z rękawiczek. Pogoda jednak nas zaskoczyła, wraz z biegiem czasu, wyszło słońce. Trasa była dość przyjemna, wszyscy weszliśmy bez większych problemów i załamań :D Szkoda nam było tylko tych biednych koni, które wiozły ciężkie wozy z ludźmi, ślizgając się przy tym nieziemsko. Na samej górze, chcieliśmy wypić coś ciepłego, jakąś herbatkę, jednak były takie kolejki, że szybko zrezygnowaliśmy. Przypomnieliśmy sobie, że nieco niżej znajdował się bar z takimi przyjemnościami. Droga w dół przebiegła sprawniej niż do góry- wiadomo. Jednak trzeba było uważać, bo istniała możliwość aby szybko zaliczyć "glebę". Droga była bardzo oblodzona, pomimo słońca panowała temperatura na minusie. Po zejściu na dół czekał na nas już bus. Wysiedlimy tym razem obok restauracji Watra. Do mieszkania mieliśmy maksymalnie 400m.
Udało się nam jakoś wstać, zjeść śniadanie, zrobić kanapki na drogę i ruszyliśmy na dworzec. Tam już czekał na nas bus, który miał akurat pięć miejsc. Cena przejazdu od dworca w Zakopanem, na parking pod Morskie Oko to 10 zł od osoby w jedną stronę. Kiedy ostatnio tam byłam, cena ta wynosiła 5 zł, także średnio to było dla nas opłacalne..:/ Za 100 zł, to ja dojechałam do Zakopanego od siebie z Podkarpacia, a tutaj tyle zapłaciłam za 30 km :D Dodatkowo później jeszcze bilet wstępu do Parku Tatrzańskiego i grzaniec na drogę. Akurat w ten dzień od rana strasznie padał śnieg. Nie braliśmy lustrzanki, bo stwierdziliśmy, że nikomu się nie będzie chciało nawet wyciągać dłoni z rękawiczek. Pogoda jednak nas zaskoczyła, wraz z biegiem czasu, wyszło słońce. Trasa była dość przyjemna, wszyscy weszliśmy bez większych problemów i załamań :D Szkoda nam było tylko tych biednych koni, które wiozły ciężkie wozy z ludźmi, ślizgając się przy tym nieziemsko. Na samej górze, chcieliśmy wypić coś ciepłego, jakąś herbatkę, jednak były takie kolejki, że szybko zrezygnowaliśmy. Przypomnieliśmy sobie, że nieco niżej znajdował się bar z takimi przyjemnościami. Droga w dół przebiegła sprawniej niż do góry- wiadomo. Jednak trzeba było uważać, bo istniała możliwość aby szybko zaliczyć "glebę". Droga była bardzo oblodzona, pomimo słońca panowała temperatura na minusie. Po zejściu na dół czekał na nas już bus. Wysiedlimy tym razem obok restauracji Watra. Do mieszkania mieliśmy maksymalnie 400m.
Wieczorem, po rozgrzaniu się postanowiliśmy coś zjeść. Jako że wszyscy regenerowali się na wieczór - bo to przecież ostatki, to postanowiliśmy zamówić obiad na wynos do mieszania. Wybór padł na "Karczmę u Słodkiego". Nasza czwórka zamówiła fileta panierowanego wraz z surówkami oraz opiekanymi ziemniaczkami za 24 zł, natomiast mój chłopak wybrał bigos. Jedzenie dojechało do nas spóźnione o 30 minut, bigos był zimny - musieliśmy go odgrzewać w mikrofalówce, a nasze dania były po prostu niedobre. Raczej więcej tam nie zjemy.
Około godziny 22 wyszliśmy na Krupówki, aby napić się piwa. Byliśmy co prawda dość zmęczeni, więc tańce odpadały. Moje ulubione miejsca "Góralska Pasja" oraz "Kolorowa", nie miało już wolnych stolików, więc musieliśmy szukać czegoś innego. Decyzja padła na restaurację "Watra". Ciężko było znaleźć wolne miejsce, jednak dzięki pomocy uprzejmych kelnerów, udało się. Jako iż znamy to miejsce, to każdy od razu wiedział, co zamawia. My z dziewczynami postawiłyśmy na piwo miodowe, które uznawane jest za typowo kobiecy trunek, natomiast mój chłopak wybrał hells. Impreza w Watrze była naprawdę świetna, jednak nie przepadam za gnieceniem się na parkiecie, a tam nie było innej opcji, jako że grała kapela, ludzie bawili się doskonale. Osobiście byłam zmęczona po wyprawie w góry, bolały mnie nogi i nie mogłam się rozgrzać, więc postanowiliśmy wrócić jeszcze na Krupówki na kebaba i udać się do mieszkania. Osobiście, nie jadłam tego specyfiku. Wszyscy zamówili prócz mnie, jako że po ostatniej wyprawie tam, dostałam tam okropnego kebaba za 20 zł, że postanowiłam, że nigdy więcej nic tam nie zjem. Moi zamówili boksy, który ponoć były znośne.
W niedzielę, zaraz po śniadaniu, udaliśmy się na Gubałówkę, jednak po naszej wyprawię w sobotę, wybraliśmy drogę kolejką. Bilet w dwie strony kosztował coś ponad 20 zł. Na górze zastały nas piękne ozdoby świąteczne; renifery, sanie itp. Żałuję, że nie mieliśmy okazji wjechać tam, gdy jest ciemno. Udaliśmy się na gofry, do budki z restauracji "Tarasy", które były naprawdę przepyszne. Następnie wróciliśmy do mieszkania, po drodze zaopatrując się w oscypki. Obiad zjedliśmy w "Regionalnym Barze Mlecznym". Szczerze powiem, że nie jadłam lepszego obiadu w Zakopanem, od kiedy tam jeżdżę. Za danie dnia zapłaciliśmy po 23 zł i w jego skład wchodziła ogrimna miska rosołu z marchewką, pietruszką, makaronem oraz drugie danie; pyzy, z sosem, pieczenią i zapiekanymi buraczkami. Do tego wzięliśmy po szklance kompotu za 4 zł. Z całą pewnością to będzie moje ulubione miejsce, do którego będę się udawać na obiady. Są pyszne, a porcje są ogromne! Spakowani, pojedzeni pojechaliśmy jeszcze pod Wielką Krokiew, a następnie do domku.
To był bardzo ciekawy weekend. Uwielbiam takie rodzinne wypady, szczególnie spontaniczne. W tym roku już nie planuję żadnych wyjazdów w góry. Interesują mnie teraz Jarmarki Bożonarodzeniowe w Krakowie. Ktoś z Wam był i może poleca? :)
Instagram: konto blogowe konto prywatne
Pozdrawiam,
Moncia
23 komentarze
Zakopane to przepiękne miejsce, byłam tam kilka lat temu i w przyszłym roku zamierzam tam wrócić, może wiosną. :)
OdpowiedzUsuńAch jak tam teraz pięknie :) Super, że macie taką możliwość zatrzymania się w apartamencie cioci :)
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę-szkoda że żadna moja ciocia nie mieszka w Zakopanym 😟
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ceny nie zaskoczyłaś mnie, zwłaszcza że sezon się zaczął...
Dobrze że udało Ci się znaleźć choć jedną porządną knajpe 😀
A co do Bożonarodzeniowego Jarmarku, nigdy nie byłam więc raczej się nie wypowiem
Pozdrawiam
Lili
Piękne ,śnieżne zdjęcia! Jestem pod wrażeniem Twojej pamięci odnośnie detali :-)
OdpowiedzUsuńjeju, jak ja CI zazdroszczę! <333 uwielbiam Zakopane i mam wrażenie, że wieki tam nie byłam, a w sumie byłam we wrześniu haha, ale już bym chciała znowu!
OdpowiedzUsuńZakopane jest takie magiczne, rany!
OdpowiedzUsuńKocham tatry, uwielbiam tam być :)
OdpowiedzUsuńPiękne miasto, piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńile śniegu wow:D tam to czuć prawdziwą zimę...
OdpowiedzUsuńChcę ten klimat poczuć *.*
OdpowiedzUsuńWidzę, że pogoda udana :D Fajnie, że masz okazję ,,wpaść" do zakopanego od czasu do czasu. Narobiłaś mi tym obiadem apetytu :) Czasem takie obiady są znacznie lepsze od nie wiadomo jak drogich restauracji
OdpowiedzUsuńAch, uwielbiam góry zimą, zwłaszcza, gdy jest w nich sporo śniegu, o którym zawsze marzę w grudniu i nie mam okazji go zobaczyć. Morskie Oko strasznie chciałabym odwiedzić. Piękne zdjęcia, super, że mieliście taką słoneczną pogodę. Obserwuję :)
OdpowiedzUsuńnicolestraveljournal.blogspot.com
Zakopane zimą wygląda tak pieknie. Sama bym się znów wybrała.
OdpowiedzUsuńDawno nie byłam w Zakopanem. Fajnie, że możesz wybrać się tam częściej. Na Jarmarkach w Krakowie byłam raz, bardzo mi się spodobało :)
OdpowiedzUsuńCudownie tam jest <3
OdpowiedzUsuńLove your photos.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych wypadów do Zakopanego. Ja muszę przejechać calą Polskę i osttnio byłam tam 8 lat temu :( Super fotki, chcociaz ta zdjęciach mogłam popatrzec :)
OdpowiedzUsuńCudne widoki i zdjęcia ♥ Zwłaszcza pierwsze *-*
OdpowiedzUsuńAleż tęsknie za górami zimową porą :) Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam góry, w końcu to moje miejsce (tam się urodziłam) i staram się odwiedzać je dwa razy do roku, bo resztę urlopu zostawiam nad morzem ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś wybrać się do Zakopanego zimą. Góry o tej porze roku są wyjątkowo piękne :) Świetne fotki! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
The place is so snowy and pretty
OdpowiedzUsuńI love it all your photos are really pretty and romantic
xx
Przy okazji odsyłam do https://advancedfood.pl/ :) Znajdziesz tam fantastyczne propozycje jedzeniowe :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny. Zachęcam do komentowania oraz obserwowania mojego bloga. Jest to dla mnie ogromna motywacja do dalszego pisania. :)